Ucieka kiedy nie może nas znieść. Ma nas głęboko dosyć – naszego bólu, naszego krzyku, gniewu, naszych frustracji, niemocy, lęków, urojeń itp. Dusza nie wytrzymuje nadmiaru cierpienia, które stwarzamy dla siebie w życiu.
Żyjemy z naszym bólem, nieudanymi związkami, nieułożonymi relacjami z rodzicami i z dziećmi, z naszym pracodawcą i pracownikami, z naszymi długami, kredytami, naszymi lękami przed przyszłością, obawami przed chorobami, samotnością, starością, biedą i tym podobnymi. Wypełniamy siebie ogromną ilością bólu i cierpienia. Tego nasza dusza nie może wytrzymać.
Jeśli zagubiłeś/łaś się w życiu i nie możesz się odnaleźć w otaczającej cię rzeczywistości, umów się na terapię i odzyskaj sens swojego życia!
Ucieka od natłoku brudnych energii w tym kierunku, na który jesteśmy otwarci. Jeśli nie jesteśmy otwarci na Boga, nie szukamy tam wsparcia, ucieka w dół. Im więcej cierpienia i bólu zbieramy w swoim życiu, tym dalej od nas się odsuwa, stajemy się zniechęceni życiem, a dusza odsuwa się dalej, i kiedy odchodzi za daleko. Kiedy już nie jest w stanie sama wrócić, jest porywana stając się własnością kogoś innego, ktoś sobie ją przywłaszcza, ktoś nawet z niej korzysta – z energii, którą jest wypełniona. Mało tego korzysta z naszej energii. Jesteśmy cały czas podłączeni do duszy. Ta istota zaczyna ściągać energię przez nasze duszę. Trwa to czasami lata, dziesięciolecia.
Stały upływ energii powoduje, że brak nam jej na wszystko. Na zdrowie, na radość, na chęć do życia, na miłość – bardzo dużo ludzi żyje w ten sposób. To co opisuję na swojej stronie, nazywam epidemią porwań duszy. Od jakiegoś czasu obserwuję ogromne ich nasilenie. Jest bardzo dużo ludzi, których dusze zawieszone są bardzo głęboko w dolnym astralu.
Aleksander Deyev