Po pół roku od naszej terapii, chciałabym podzielić się swoimi spostrzeżeniami.
W moim przypadku odnalazłam Pana w momencie, gdy moja Dusza planowała ode mnie odejść.
Nie zdążyła, z czego się bardzo cieszę. Przez ten czas pracowałam nad sobą i mam nadzieję, że udało mi się zrobić miejsce na nowe. I nie, nie dostałam tego wszystkiego, co moje ego sobie wymarzyło, ale uznaję ten czas za dobre przygotowanie na dary od Boga i za naukę związku z Duszą. Co więcej, zaczęłam wyzbywać się pragnień i cieszyć tym, co jest. Sam początek, pół roku temu, był chyba najszczęśliwszym okresem w moim życiu. Potem, rzecz jasna, zaczęły się schody, czyli tak zwane życie, a może sytuacja życiowa, różne kłopoty, tak jak bywało wcześniej, ale…nic nie jest już takie jak przedtem. Jestem spokojniejsza, wiem, że nie jestem sama i moim priorytetem nie jest już tzw. sukces życiowy, jakieś tam osiągnięcia, ale Życie. I ego, co jakiś czas próbuje powiedzieć, że rządzi i pewnie kilka razy się mu udało, ale to są jego ostatnie podrygi. Staram się nie planować za dużo. I pozwalam sobie na całą gamę uczuć – mogę się czasem zasmucić, albo czegoś przestraszyć, albo nawet zezłościć, ale nie pozwalam, by to mną rządziło. Przede wszystkim jednak mam w sobie dużo czułości i łagodności i to nie tylko w stosunku do innych, ale również do siebie.
Z całą pewnością zmieniło się moje nastawienie do samej siebie, pokochałam siebie i moim priorytetem stał się kontakt z Duszą. Oczywiście, że dopiero uczymy się siebie, długo stawiałam na wydarzenia zewnętrzne, które miały zmienić moje życie, długo czekałam i…. nie doczekałam się.
Teraz nie czekam, a przynajmniej staram się nie czekać, a być otwartą i mieć zaufanie, coś co zawsze trudno mi przychodziło. Ale ufam. Wiem, że jeszcze długa droga przede mną, ale już mnie to nie przeraża, bo zawsze wychodzę z każdych kłopotów, moja Dusza jest naprawdę wyjątkowa – tyle lat mnie chroniła, teraz moja kolej.
I staram się zagłębiać w sobie jak najwięcej, by zrozumieć jej podszepty, by czuć ciepło, gdy podejmuję właściwe decyzje, a nie zawsze są one łatwe.
Stokrotne dzięki za pomoc!
Serdecznie pozdrawiam,
Dorota