Otworzyłaś mi drzwi do nowego, pięknego świata. Odzyskanie Ciebie było obudzeniem mnie do życia, przywróciło do świadomego, wspólnego doświadczania naszej drogi. Jesteś dla mnie drogą i celem. Świadomość Twojego istnienia i możliwość kroczenia razem z Tobą jest największym prezentem, jaki otrzymałam.
Jak do tego doszło? Zapewne wiesz, że targana ogromną potrzebą odzyskania zdrowia, usłyszałam o Aleksandrze siedząc wygodnie w fotelu w gabinecie lekarskim. Dokładnie w tym samym gabinecie byłam dwa lata wcześniej, tylko okoliczności zewnętrzne się wtedy pomyślnie dla nas nie ułożyły. Tak bardzo Ciebie szukałam, próbując odzyskać zdrowie, próbowałam tak naprawdę odzyskać Ciebie. Wiedziałam, że w tym, co czuje, czego doświadczam jest drugie dno i to wszystko coś chce mi pokazać. I masz rację, potrzebowałam lekarza, ale takiego od Duszy. Często myśląc o terapii Aleksandra przychodził mi do głowy pewien obraz. Jego pracę można porównać do pracy lekarza na ostrym dyżurze. Zgłaszamy się do niego najczęściej mocno poobijani, połamani, okaleczeni, cierpiący, oczekujący pomocy tu i teraz. To on podczas pracy ze swoją Duszą próbuje nas poskładać, przywrócić do stanu „właściwego”, połączyć w całość – połączyć nas z naszą Duszą. I dokładnie tak jak lekarz, Aleksander uzdrawia naszą Duszę, scala, nastawia, dezynfekuje, oczyszcza nasze serce, przygotowuje przestrzeń do ponownego połączenia nas z Duszą. Można powiedzieć, że odzyskujemy sprawność w złamanym miejscu, ból stopniowo ustępuje, rana się zabliźnia, czujemy, że odzyskujemy siebie, stajemy się powoli całością. I w końcu nastaje ten czas – Dusza wraca do nas. Stajemy wtedy na przeciw Niej, odzyskujemy świadomość pierwotnego, idealnego stanu. Bardzo dobrze pamiętam ten moment. Na samą myśl o tym, od razu pojawia się uśmiech na mojej twarzy, a w sercu ogromne podekscytowanie i radość. Dokładnie tak jak wtedy, w pociągu pędzącym do Gdańska. Pamiętam z jakim zniecierpliwieniem spoglądałam na zegarek i odliczałam minuty do magicznej godziny 22. Miałaś wtedy wrócić do mnie. Zamknęłam oczy i nagle poczułam przeszywające całe ciało niezwykle przyjemne ciepło, a w sercu ogromną radość, szczęście, euforię. Zaczęłam się śmiać na głos, a za chwilę tylko pod nosem.
W końcu byłam w przestrzeni publicznej, choć naprawdę, w tamtym momencie nie miało to żadnego znaczenia. Nie umiałam nad tym zapanować. Cały dalszy odcinek podróży do domu wprost unosiłam się nad ziemią, było mi już obojętne, jak spoglądają na mnie inni pasażerowie. Ja byłam szczęśliwa i nareszcie poczułam to całą sobą, a w kącikach moich oczu pojawiły się łzy radości. Pisząc to teraz
przytulam się do Ciebie, moja Kochana Duszo i czuje wdzięczność, że jesteś ze mną, że wróciłaś. Nawet nie przypuszczałam, że tak odmienisz moje życie, że będzie ono takie piękne i będziemy go razem świadomie doświadczać. Czuję, że właśnie teraz, z Tobą jestem we właściwym miejscu i czasie. Praca, którą razem wykonujemy, cudowny mąż Paweł, do którego mnie tak łatwo i lekko
poprowadziłaś, rodzina, jaką wspólnie tworzymy jest spełnieniem moich – naszych najskrytszym marzeń. Kochana Duszo, to jak o mnie dbasz i wspierasz w naszej codzienności jest dla
mnie największym prezentem. Spokojnie mnie przeprowadzasz przez różnego rodzaju trudności, sytuacje z kategorii „beznadziejnych” a ja stopniowo pokonuje swój lęk i bezgranicznie zaczynam ufać. Poddaje się temu co płynie od Ciebie i rozumiem już znaczenie słów „poczekaj”. Tylko Ty jesteś w stanie wytrzymać moje „narzekania” w naszym wspólnym, czasami bolesnym dorastaniu. DZIĘKUJE!!!
Kilka dni temu Paweł kupił nam piękne piwonie. Ich pudrowy kolor, świeży, zwiewny a zarazem słodki zapach przypomniał mi dzieciństwo, otulił ciepłym dotykiem Ciebie. Poczułam ogromną bliskość i zdałam sobie sprawę, ze towarzyszyła mi ona przez wiekszą część życia, ale wtedy nie umiałam jej nazwać. Słowa „kocham Cię” wyszeptane przez Ciebie napełniają moje serce szczęściem.
Nic więcej mi nie potrzeba. Aleksandrze odzyskując Dusze człowieka przywracasz ją na właściwe miejsce, do serca, stwarzasz możliwość budowania nowego życia. Od tego właśnie momentu,
po opuszczeniu „oddziału ratunkowego” zaczyna się NASZA codzienna praca, tworzenie relacji, świadomego związku z Duszą. To jest początek, niezwykle ważny, ale to dopiero początek. Z całego serca zachęcam Was do tego.
PS. Aleksandrze ogromie dziękuje za wsparcie, pomoc i słowa płynące od Ciebie, a zwłaszcza te, które najbardziej mnie denerwowały.